Julian Glover wcielił się w postać przeciwnika Bonda zwanego Aristotle ‘Aris’ Kristatos w filmie „Tylko dla twoich oczu”. Jest uznanym aktorem teatralnym, ale dał się też poznać szerokiej publiczności dzięki rolom w filmowych hitach takich jak: „Imperium kontratakuje”, „Indiana Jones i ostatnia krucjata”, serial „Gra o tron” i wiele innych. – Z Julianem Gloverem podczas wywiadu.
Piotr Zając (kulisybonda): Był Pan jednym z kandydatów do roli Jamesa Bonda w filmie „Żyj i pozwól umrzeć”.
Julian Glover: Byłem jednym z kilku osób przesłuchiwanych do tej roli. Wydaje mi się, że było nas sześciu. Obawiam się, że nie poszło mi najlepiej i nie dostałem tej roli. W tamtym czasie cała nasza szóstka czuła, że to musi być Roger. Kiedy tam siedział i czekał był żyjącym, oddychającym Jamesem Bondem. Okazało się, że mieliśmy rację. Cieszę się, że to on dostał tę rolę, ponieważ świetnie zagrał Bonda.
Według mnie Pan również byłby dobry w roli Jamesa Bonda. Pana postać w filmie „Tylko dla twoich oczu” to był elegancki i twardy mężczyzna. Był Pan bardzo przekonujący.
Jako ten zły. (śmiech)
Nie od początku. Pana postać okazała się być tym złym dopiero w dalszej części filmu.
Tak, nie wiadomo tego od początku. Tak jak w filmie „Indiana Jones i ostatnia krucjata” nie wiadomo, że grana przeze mnie postać to zły charakter, aż do około pół godziny przed końcem filmu. Ciekawe, że to powiedziałeś, ponieważ dostałem rolę w filmie o Bondzie po tym, jak producent Cubby Broccoli i jego żona Dana podczas wizyty w Wielkiej Brytanii widzieli w telewizji „Doktora Who”, w którym występowałem. Grałem pewnego siebie, elegancko ubranego Brytyjczyka. Byłem pewien, że chcieli się ze mną spotkać z tego powodu. Rolę dostałem w bardzo dziwnych okolicznościach. Miałem za sobą bardzo słaby rok w teatrze, podobnie jak moja żona. Zaczęliśmy nawet myśleć o sprzedaży domu. Nagle, pewnego dnia, zostałem zaproszony do zagrania w amerykańskim filmie z Anthonym Hopkinsem. Miał być kręcony w Grecji, w pobliżu kanału Korynckiego. Dużo nie płacili, ale przynajmniej dostałem pracę. Udało mi się załatwić, żeby moja żona pojechała razem ze mną. Ostatecznie Gilda Aktorów Amerykańskich rozpoczęła strajk i wszystkie amerykańskie produkcje odwołano. Nagle znów znalazłem się na dnie. Takie już jest aktorskie życie. Następnego dnia zadzwonił mój agent mówiąc: „Idź na przesłuchanie w sobotę”. Odpowiedziałem: „W sobotę? Nikt nie pracuje w sobotę.” „Idź w sobotę. Robią film o Greku Aleksandrze Wielkim. Chcą żebyś zagrał jego ojca. Nie będzie z tego dużo pieniędzy. Poza tym niewiele wiem o tym przedsięwzięciu”. Poszedłem na przesłuchanie i dostałem rolę. Praca na planie miała się zacząć w następnym tygodniu i to niemal w tej samej lokalizacji, w której miał być kręcony ten amerykański film. Moja żona i syn pojechali tam przede mną w terminie, w którym miała się rozpocząć praca tamtego filmu. Dołączyłem do nich i zagrałem w tym krótkim filmie. Kiedy dni zdjęciowe dobiegały końca mój agent zadzwonił i powiedział: „Chcą się z tobą spotkać w sprawie filmu z Bondem”. Odpowiedziałem: „Nie wierzę”. On potwierdził i dodał: „W następną niedzielę”. Moja odpowiedź brzmiała: „Absolutnie niemożliwe. Nie dam rady dotrzeć. Pracuję na planie całą sobotę”. Agent na to: „Przesłuchanie jest w niedzielę. Jeśli chcesz, możesz dostać tę rolę”. Poszedłem do pierwszego asystenta i przedstawiłem sytuację. On na to: „To jest raczej ważne?”. Ja mu odpowiedziałem: „Tak, trochę”. Tak zorganizował prace na planie, że skończyliśmy do pory obiadowej. Szybko udałem się na lotnisko, z całym makijażem wciąż na twarzy. Do domu dotarłem dwoma samolotami. To było jeszcze w czasach, gdy latały samoloty śmigłowe, a nie odrzutowe. Dostałem rolę. To jest niesamowite, jak życie aktora może się tak zmieniać. Praca na planie filmu o Bondzie rozpoczęła się na Korfu, tylko 20 minut lotu z Koryntu. Dołączyłem do ekipy i pierwszą rzeczą którą dostałem była brązowa koperta z moją dniówką, która była większa niż cała moja zapłata za film, na planie którego pracowałem wcześniej. Wkroczyłem do zupełnie innego świata. To zmieniło moje filmowe życie. Taka była skomplikowana historia tego, jak dostałem rolę w filmie o Bondzie.
W filmie „Tylko dla twoich oczu” zobaczyliśmy Pana po raz pierwszy w scenach rozgrywających się w Cortina d’Ampezzo, we Włoszech.
Był tam tor bobslejowy, trasy narciarskie i inne sportowe obiekty, który zostały po olimpiadzie. Mogliśmy tego używać jako tło dla mojej protegowanej Bibi, która miała zostać mistrzynią świata w łyżwiarstwie figurowym.
Podczas filmowania był problem ze zbyt małą ilością śniegu.
Tak. Trzeba było dowozić śnieg. Wydaje mi się, że do sceny, w której motocykl wpada przez okno. Podczas filmowania pogoda zawsze się zmienia na inną niż się oczekuje. Pamiętam jak wiele lat temu pojechałem do Irlandii, na plan filmu o jednym z dawnych królów Anglii. Oczywiście oczekiwano mokrego, soczystego krajobrazu, jaki spotyka się tylko w Irlandii. A tam była fala upałów przez trzy tygodnie. Wszystko wyschło. Moja żona grała w Paryżu w filmie, którego akcja rozgrywała się w lecie. Kręcono w październiku, gdy wszystkie liście opadły z drzew. Na planie przyczepiano listki do gałęzi.
Jak Pan wspomina kręcenie sekwencji w pałacu w Grecji, z dużą ilością statystów? Czy trzeba było robić dużo dubli?
Tak. Szczególnie scenę w kasynie, gdy trzeba było pokazać karty z różnych stron. Wszyscy musieli być pokazani. To był skomplikowany dzień i niezbyt miły, ponieważ było bardzo gorąco. Takie bywają dni podczas pracy w filmie. Roger (Moore) był wspaniały utrzymując dobrą atmosferę. Była tam scena z moim udziałem, którą kręciliśmy w restauracji na zewnątrz. Wszyscy członkowie lokalnej śmietanki towarzyskiej byli statystami. Myśleli, że będzie to bardzo przyjemne i porywające doświadczenie. O drugiej nad ranem stwierdzili, że nie jest to niezwykle porywające i zaczęli wychodzić z planu. Nie można do tego dopuścić, bo tło sceny powinno zostać niezmienione. Roger wymyślił na to sposób. W pewnym momencie w scenie w restauracji dostaję swój posiłek – krewetki Preveza. Doszliśmy do tego momentu i wtedy kelner wysypał wszystkie krewetki na moje ubranie. Wszyscy zwijali się ze śmiechu. Ludzie, którzy wyszli z planu zaczęli wracać, gdyż uznali to za świetną zabawę. Spojrzeliśmy na kelnera i zobaczyliśmy, że to nie on, tylko jego żona ze sztucznymi wąsami. Roger to wszystko zorganizował, żeby podtrzymać dobrą atmosferę na planie. Oczywiście najpierw sprawdził, czy będzie dla mnie zapasowy strój. Ten żart utrzymał wszystkich na planie aż do piątej rano. Tego typu rzeczy robił Roger. Był wspaniały. Był niezwykle zabawny. Świetny rozmówca, bardzo inteligentny człowiek. Poza tematyka filmową dużo wiedział o teatrze. Bardzo lubiłem z nim pracować. Pracowaliśmy wcześniej m.in. na planie serialu „Święty”. Znałem go, choć nie bardzo dobrze. Lubiliśmy się nawzajem. Kiedy dostałem rolę w filmie o Bondzie, nazywał mnie przez cały czas pracy na planie „Pan Teatr Narodowy”, ponieważ moje życie jest związane głównie z teatrem. Po filmie przychodził do teatru oglądać wszystkie moje role. Roger był wspaniałym człowiekiem. Atmosfera na planie zawsze była dobra, gdy on na nim był, bo znał wszystkich członków ekipy po imieniu, pracował z nimi już kilka razy. Kochał innych aktorów, więc razem żartowaliśmy, razem się śmialiśmy. Był jednak bardzo poważny jeśli chodziło o pracę. Nie tolerował, gdy ktoś słabo pracował. Nie wtedy, gdy ludzie zapominali swoich tekstów, bo każdemu się to zdarza, także jemu, ale wtedy gdy rola nie była przemyślana. Był wtedy niecierpliwy. Właściwie słusznie. To był bardzo dobry człowiek. Jego śmierć to duża strata dla wszystkich.
W filmie „Tylko dla twoich oczu” był także Topol, który przez cały czas jadł pistacje.
Zdecydował, że potrzebuje jakiegoś specjalnego nawyku i miał też co robić z rękami. To jest dylemat co zrobić z rękami – włożyć do kieszeni, drapać się po głowie itp. Jedzenie czegoś było świetnym pomysłem. Dodatkowo lubił pistacje, więc uwielbiał je jeść. Podczas zdjęć czasami obchodziliśmy dookoła niego i przez ramię sięgaliśmy po pistacje dla siebie. Musiał być bardzo uważny, żeby jeść pistacje w tych samych momentach w kolejnych podejściach do ujęć. Czasami mu mówiliśmy: „Hahaha nie jesteś konsekwentny w swoim dobrym pomyśle. Nie zjadłeś pistacji przy tym słowie, tylko innym”. On odpowiadał: „No tak. Powtarzamy”. Był bardzo miłym człowiekiem, bardzo rozrywkowym. Był również świetnym aktorem. Świetnie nam się współpracowało, jak zresztą z całą ekipą. Część z nich znałem, np. operatora kamery, całkiem dobrze znałem ludzi odpowiedzialnych za kostiumy, dobrze się dogadywałem z Carole Bouquet. Niestety tamten czas był dla niej trudny, ze względu na osobistą traumę którą przeszła, dlatego na planie nie była zbyt towarzyska. Spotkaliśmy się jeszcze jakiś czas później. Pracowałem z Gerardem Depardieu na planie filmu „Vatel” o rewolucji francuskiej. Wtedy byli parą i czasami w przerwie między ujęciami przychodziła na plan. Miło spędzaliśmy czas rozmawiając na temat filmu o Bondzie, co było w nim dobre, a co nie. To bardzo dobra kobieta. Działa teraz w obronie wykorzystywanych dzieci. Na planie filmu „Tylko dla twoich oczu” nie miałem wielu przyjaciół, ponieważ byłem zbyt zajęty. Sporo czasu spędzałem z reżyserem Johnem Glenem. Wieczorami chodziliśmy na kolacje wspólnie z Rogerem.
Jaką osobą jest John Glen?
To wielki, wspaniały człowiek. To była jego pierwsza praca na stanowisku reżysera i to było dla niego coś bardzo wyjątkowego, ale nie traktowaliśmy go w ten sposób. Nigdy mu nie dokuczaliśmy mówiąc: „Tak źle ci idzie, bo nigdy wcześniej nie reżyserowałeś filmu”. Nie był dostatecznie pewny siebie. Gdyby miał już w swoim dorobku parę filmów moglibyśmy mu dokuczać. Był bardzo konkretnym człowiekiem. Miał duże poczucie humoru, uwielbiał gdy Roger robił dowcipy. Roger grał w trik-traka z Cubby Broccolim. Pod koniec filmu Cubby Broccoli był winny Rogerowi 2,5 miliona funtów. Oczywiście nigdy tej kwoty nie zapłacił. Roger mówił: „Muszę zagrać w kolejnym filmie, ponieważ Cubby jest mi dłużny te pieniądze”.
Filmowaliście także na łodzi.
To był mój pierwszy dzień zdjęciowy. Nakręciliśmy materiał na łodzi i potem musiałem czekać cały dzień, żeby się dowiedzieć czy dalej gram w filmie. W tamtych czasach surowy materiał wysyłano do Anglii. Cubby Broccoli miał zobaczyć i zatwierdzić mój występ. Na szczęście zatwierdził i zagrałem w filmie.
Czy sekwencję w wodzie z Jamesem Bondem i Meliną Havelock sfilmowano z udziałem Rogera Moore’a i Carole Bouquet, czy kaskaderów?
Część była z udziałem aktorów. Kiedy wynurzali się i próbowali ze sobą rozmawiać to byli oczywiście Roger Moore i Carole Bouquet. Było to zrealizowane bardzo ostrożnie, z zachowaniem wszystkich środków bezpieczeństwa. Resztę sekwencji, z ujęciami podwodnymi, zrealizowano z kaskaderami w Los Angeles. Poza ujęciami, w których widać ich z bardzo bliska.
Jak wyglądało filmowanie w greckich Meteorach? Na początku nie dostaliście pozwolenia na realizację tam zdjęć?
To prawda. Mnisi, którzy tam żyli, nie chcieli nas tam. Z kolei ludzie z pobliskiej wioski chcieli, ze względu na pieniądze, które oferowaliśmy. Ostatecznie dostaliśmy zgodę, aby filmować w tamtej lokacji. Mnisi się ukryli i nigdy ich nie spotkaliśmy. Wszyscy musieliśmy wjechać na górę i to było ekscytujące. Było tam fantastycznie. Sfilmowano tam wspaniały skok, czy właściwie spadek na linie. Twarz kaskadera, który to zrobił, była jak balon wypełniony krwią. Było to przerażające i zrobił to tylko raz. Powiedział: „Musicie to sfilmować za pierwszym razem. Nie zrobię tego ponownie”. Filmowanie i wspinaczka były bardzo trudne. Roger część zrobił osobiście, ale tylko zbliżenia do wysokości około 2 metrów. Mieliśmy być tylko aktorami i nie robić nic niebezpiecznego poza walką. Powierzchnia była chropowata i ostra. Mieliśmy specjalne buty, ponieważ zwykłe nie wystarczały. Mieliśmy ochraniacze na łokciach i kolanach na wypadek upadków, do których oczywiście dochodziło. Wyglądaliśmy z Topolem jak ludziki Michelina. Lądowanie helikoptera na szczycie było niebezpieczną operacją. Musiał wylądować w dokładnie określonym miejscu, więc było to dość ekscytujące.
Czy uszkodziliście prawdziwe okna w Meteorze?
To było sfilmowane w studiu. To było wtedy, gdy stałem się wredny i Bibi była dość przerażona. Była tam wspaniała Jill (Bennett) w roli Jacoby Bring, która ochroniła Bibi. Jill była bardzo dobrą aktorką.
Bardzo dziękuję za podzielenie się tyloma fantastycznymi historiami z planu filmowego.
14 maja 2020
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.